Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Urodziny Króla Bhumibol'a i pierwsza lekcja tajskiego

  05.12 w środę miało miejsce wielkie wydarzenie. Jak co roku, Tajowie świętują urodziny swojego Króla – ภูมิพลอดุลยเดช , którego imię ceremonialne brzmi: Jego Wspaniałość, Wielki Pan, Siła Ziemi, Nieporównywalna Moc, Syn Mahidola, Potomek Boga Wisznu, Wielki Król Syjamu, Jego Królewskość, Wspaniała Ochrona czyli Bhumibol Adulyadej .    Najdłużej panujący i jeden z n ajbogatszych monarchów świata (według magazynu „Forbes” – ok. 30 mld dolarów) skończył 85 lat.   W Tajlandii, ten dzień jest bardzo ważny i obchodzony ogromnie uroczyście. Urzędy, szkoły i większość miejsc jest zamknięta. To dzień wolny od pracy. Ludzie świętują razem w tłumie ubrani na żółto, który jest kolorem Władcy,   urodzonego w poniedziałek.   - Do każdego dnia tygodnia przypisany jest inny kolor, mający swoje znaczenie. Niektórzy ludzie wiwatowali ubrani na różowo, upamiętniając w ten sposób, iż Król wygrał walkę z ciężką chorobą. Gdy opuszczał szpital, miał na sobie strój w takim właśnie kolorze. J

Colors of fancy - Khao San Road

Colors of fancy- Khao San Road Ponura rzeczywistość przysłonięta odblaskowym różem… Biedni Tajowie są w stanie wyciągnąć z portfela   turystów wszystkie pieniądze. Nawet od największych dusigroszy.   Zawsze znajdzie się coś co zwróci naszą uwagę, może to być złoty rolex, wypasione słuchawki Dr. Dre, ubrania LaCoste, Ray Bany, czasem jednak zwykła ludzka litość lub naiwność. Nic więc dziwnego, że biali są traktowani jak żywe bankomaty. Khao San   jest   jednym z wielu miejsc na świecie,   gdzie skrajna bieda spotyka się z bogactwem.   Jest tu niemal wszystko czego ludzie potrzebuje, bądź nie, za to w każdej ilości.    Z drugiej strony, szczury, brud i bezdomni.   W Tajlandii marketing jest zdumiewający. Świecidełka, odgłosy i zapachy. Ulica niemalże krzyczy na przechodniów. Przeważają kolory różowe, żółte, zielone, pomarańczowe i niebieskie w wersji odblaskowej jak najbardziej rażącej. Szczególnie widać to na taksówkach, reklamach budynków i neonach. Pstrokate samochody od

Lost in translation...

Lost in translat ion… Do Phatum Thani, czyli dzielnicy w której mieszkam trafiłam z lotniska o 6 rano. Taksówkarz,   wziął ode mnie prawie trzy razy więcej za kurs niż powinien. No cóż na początku zawsze zdarzają się takie sytuacje. Tym bardziej jak się jest białym, czyli w mniemaniu tutejszych ludzi po prostu bankomatem.   Trudno, byłam tak bardzo zmęczona podróżą, że dałabym mu i cztery razy więcej, byleby włączył klimatyzację i zawiózł mnie na podany adres. Po przygodzie na Tajwanie, nauczyłam się, aby mieć przy sobie adres napisany znakami. Azjaci nie czytają alfabetu. Nie rozumieją też, kiedy próbujemy przeczytać co jest napisane. Zarówno chiński jaki i tajski posiada tony. Należy skrupulatnie się ich trzymać, ponieważ usiłując jedynie przeczytać fonetyczny zapis, możemy być pewnie, iż nikt nas nie zrozumie. W chińskim wyróżnia się cztery tony, zaś w tajskim aż pięć. Oznacza to, że każde słowo można wypowiedzieć na kilka sposobów. Tworząc zadnie złożone z kilku słów p

Masaż, czyli tajski "Monster Truck"...

Masaż, czyli tajski "Monster Truck"... Za namową Sylwii postanowiłam pójść po raz pierwszy na tajski masaż. Powiedziała mi, że nie jest to do końca przyjemne, albo właściwie trudno powiedzieć czy jest to przyjemne, ale na pewno na drugi dzień poczuję się lepiej. Twierdziła, że   moje mięśnie odpoczną, a wszelkie spięcia odejdą w zapomnienie. Właśnie o to mi chodziło, bo po długiej podróży z Warszawy wszystko mnie bolało, szczególnie plecy. Po pracy w szkole poszłam do pobliskiego salonu SPA. Z resztą nie trzeba ich długo szukać. Po drodze do domu są przynajmniej trzy. Weszłam do tego pierwszego z nich, bo upał po mimo tutejszej zimy jest dość męczący. Na miejscu powitała mnie gromadka uśmiechniętych Tajek – „saładi kaa”. Odpowiedziałam to samo, czyli dzień dobry. Po chwili dobiegła do mnie drobniutka masażystka i podała mi szklankę wody. Wyglądała uroczo i sympatycznie. Miła związane włosy w kok, który ozdabiał kolorowy kwiat, powaby strój i szczere, uśmiechnięte oc
Zmiana na... Zanim zacznę opisywać jak piękna i wspaniała jest Tajlandia. Muszę na wstępie powiedzieć, że nie przyjechałam tu spędzić szalonych wakacji. Jestem tu, ponieważ zdecydowałam się zmienić swoje życie w 100%. Dlaczego? Może zabrzmi to dziwnie, ale tak właściwie to przez przypadek ;) Jakieś 3 miesiące temu przeglądałam zdjęcia na facebooku mojej koleżanki Sylwii. Zaciekawiły mnie , ponieważ wyglądały bardzo egotycznie. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej. Napisałam wiadomość krótką, zwięzłą i na temat: „Sylwia co Ty robisz na tym słoniu?” W odpowiedzi otrzymałam informację, że moja koleżanka nie mieszka już w Polsce a w Tajlandii. Obecnie jest nauczycielką języka angielskiego w prywatnej szkole.   Pomyślałam - co za laska! Odważna czy głupia? Znając jednak Sylwię od czasu studiów, czyli już kilka lat (nie ważne ile :P), wątpiłam w jej brak roztropności.   W sumie sama stwierdziłam, że to musi być niesamowita przygoda, taka podróż w nieznane z wyrokiem na m

Przygoda się rozpoczyna..

Przygoda się rozpoczyna... No i lecę do tej Tajlandii, chociaż sama jeszcze w to nie wierzę. Dopiero co było moje goodbye party w Warszawie. Mnóstwo znajomych, muzyka, tańce i alkohol.  A teraz jestem na pokładzie samolotu "Air Swit" - i lecę z Kijowa do Bangkoku. Po mojej prawej stronie rozciąga się przepiekny widok za, którym jeszcze do niedawna tak bardzo tęskniłam. Przepiękne chmury, puszyste, białe kłębuszki rozciągające się jak dywan na całej długości horyzontu, a ja delikatnie unoszę się nad nimi i z góry podziwiam to niezwykłe zjawisko, któremu towarzyszy jaskrawe słońce. Jest bosko...  Samolot też niczego sobie- Boeing 767 o mocnych żółto niebieskich barwach, tylko niestety telewizorki nie działają, ale za to mam czas, aby przeczytać książkę o Tajlandii napisaną przez Martynę Wojciechowską. Jeden z moich pożegnalnych prezentów - dziękuję Blaniu, Arturze i Łukaszu :) Obsługa na pokładzie jest bardzo miła, za moment poda napoje. Ocho! Winko też mają. A co mi ta