Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Tajlandia czyli kraj dla blondynek ;)

Właśnie wróciłam z zakupów z 7 eleven. Kilka drobiazgów hop do koszyka i rachunek wynosi 202 bath. Czy to dużo czy to mało? Dużo raczej nie. To tylko jakieś 20 zł., ale... Przy kasie okazuje się, że zapomniałam portfela. Sprawdzam po kieszeniach i nic. Pusto. Żaden nawet drobniak się nie uchował. Zawstydzona i czerwona na twarzy mówię, że nie mam pieniędzy. Spuszczam głowę i powoli sięgam po koszyk, aby odłożyć rzeczy z powrotem na polki sklepowe. Myślę sobie (albo dobra lepiej nie powiem :p) co za klasyk! Typowa blondynka to mało! Czemu do cholery nie wzięłam kasy na zakupy i co ja teraz zrobię..? Drugi raz nie pójdę, o na pewno! Nie chcę mi się. Mogę nie pić wody. Przecież ludzie przez kilka dni mogą nie pić wody i żyją. Ile było tych dni 3, 4, a może tylko jeden? W tym czasie pan kasjer zapakował moje zakupy. Podał mi siatkę i z uśmiechem powiedział magiczne 'mai pen rai' czyli w tym przypadku- nic się nie stało, Alicja nic się stało... blondynko nic się stało.. :P Wró

Shopping is an Art

W Bangkoku wszystko jest mozliwe!  Wszedzie pelno konrtastow i kolorow. Kazde wyjscie "na miasto" po przyslowiowe bulki a wlasciwie ryz moze okazac sie niezwykla przygoda. Dla przykladu Siam Paragon. Jeden z najbardziej znanych centrali w stolicy Tajlandii. I jak tu wyjsc bez aparatu?

Full option drama! Czyli gdzie moja mama?

Nostalgia. Tesknota za rodzina.  Angina. Lzy. Tak to czasem jest jak sie mieszka na koncu swiata. Dzisiaj tylko dwie rzeczy - wiersz dla kochanej mamy, ktorej widok potrafi mnie rozkleic na dzien caly i sunglassy .  Nie moge stracic twarzy 'na miescie' wygladajac jak zapuchnieta zaba. Tajowie mogliby sie mnie przestraszyc i dokleic jakas historie o nawiedzeniu. "Dla Mamy Katarzyny" Mamo, Mamo! Zle sie czuje. Nic mi dzisiaj nie smakuje. Ni ochoty na wyzwania. I nie zrobie tego prania! Dzis w mej glowie tylko Ty. Az nie moge.. leca lzy... Ma Tajlandia choc wspaniala, Dzis jest tylko czarno - biala.

Lunch i masaz u fryzjera - czyli jak to sie stalo, ze jestem bardziej 'stajona'

"Staic sie" czy  "byc stajonym" oznacza zaadoptowanie sie do zasad panujacych w Tajlandii i postepowanie w zgodzie z nimi. W skrocie zachowywanie sie po tajsku przez bialych czyli farangow. To co wczesniej budzilo SZOK czy zdumienie staje sie "NORMALNE". Przyklad 1: jadacy 10 km /h trasa szybkiego ruchu dziwny pojazd  trojsladowy z parujacym grillem i tajska rodzina.  Przyklad 2: Tajska babcia jadaca 100 km / h na najnowszym sportowym motocyklu. Dzisiaj bedac juz poniekad 'stajona' udalo mi sie wywolac smiech u Tajow. Jak sie to stalo? Ah! podczas przerwy na lunch - tak pracuje rowniez w sobote... Postanowilam jak najbardziej kreatywnie wypelnic te poltorej godziny luki. Po pierwsze lunch! Jestem glodna jak wilk. Na szczescie w Krainie Usmiechu pysznego jedzenia nie brakuje. Szczerze nie wyobrazam sobie Tajow bez jedzenia. To w ich kulturze rownie tragiczne jak odciecie doplywu tlenu. No way! :P Dzis wybieram jedno z moich u

Jaka jest Polka w Tajlandii? Czyli nasze pierwsze spotkanie.

Jakie  są   Polki  w Tajlandii? Dlaczego  są  tak daleko od "domu"? Czy  mają   męża   Taja ? Czy  planują   wrócić  do Polski? Postanowiłam   się  o tym  przekonać ,  więc  zprosilam dziewczyny w  sobotę  na pierwsze spotkanie " Polka  w Tajlandii" :) Pierwsza   pojawiła   się   Dominika ,  młodziutka ,  wysoką   blondynka  o przesympatycznym  uśmiechu . Natychmiast  się   rozpoznałyśmy  i  przywitałyśmy .  Następnie   pojawiły   się   Jola , Asia,  Beata ,  Agnieszka ,  Ewa ,... ojej nie jestem  przekonana  co do  kolejności . Na pewno  coś   pomyliłam . Dziewczyny z  góry  przepraszam ;) W  każdym  razie  było  nas w sumie osiem. Chyba osiem! ;) Z  radością   wymieniłyśmy   uściski   dłoni  i  zasiadłyśmy  do  stołu .  Przyszedł   więc  czas na menu i  zmówienia .  Postanowiłyśmy   zjeść   coś  tajskiego tak dla odmiany :P Pan  kelner  zebrał  nasze  zamówienie  po czym  zapytał  czy  ma  rozdzieli rachunki tak, aby  każda  z nas  mogła   zapłacić  osobno. 

Dzien nauczyciela

Może   coś  o mojej  pracy ... O ile  już   wcześniej   wspominałam   uczę  Angielskiego w jednej z prywatnych  szkół  w Tajlandii. W ostatni czwartek  miałam   przyjemność  po  raz  drugi  uczestniczyć  w 'Dniu Nauczyciela'.  Oczywiście  nie po  zraz  drugi w moim  życiu ,  gdyż  jako  uczennica  nie  raz   świętowałam  w Polsce ;) Teraz  będąc , nazwijmy to po 'innej  stronie  mocy' miałam   przyjemność   oglądania  spektakularnego programu przygotowanego przez Tajskich  studentów .  Były  piosenki,  pokłony  ' łaj ' i kwiaty. A wszystko jak zykle w idealnym  lądzie  i  panującej  tu hierarchi w rytmicznym  synchronie . Na koniec  pokaz  tradycyjnego  tańca  przygotowany przez   przepięknie   wyglądające   uczennice . W  końcu  w Tajskim majestacie nauczyciel  plasuje   się  na trzecim miejscu za  raz  po  królu  i mnichach.  Z  tego   względu   społeczeństwo  odnosi  się  do swoich  belfrów  z ogromnym szacunkiem i  kłania   najniżej  jak potrafi,  kładąc