Przejdź do głównej zawartości

Kliniki piękna Suai Mak! - fragment książki "Alicja w krainie Tajów"



    Kliniki piękna Suai Mak! 




-To, co dziś robimy? – zapytała moja koleżanka Sylwia, która pracuje razem ze mną jako nauczycielka.
-Za chwile kończymy pracę i nie mam na dziś większych planów. A co?
-To idziemy do kliniki Suai Mak.
-A co to?
-Dostałam ulotkę wczoraj. To jakaś nowa klinika medycyny estetycznej. Mają bardzo niskie ceny. Możemy się przejść i zobaczyć.
-Pokaż mi tę ulotkę… No faktycznie bardzo tanio. Botoks za 500 thb!
-A co byś chciała sobie tam zrobić?
-Nie wiem jeszcze. Zastanawiam się nad redukcją tkanki tłuszczowej… Pójdziemy, to nam doradzą. Zobacz konsultacja za free!
-OK, brzmi ciekawie. Możemy to sprawdzić, a jaki adres?
-Jest kawałek, ale możemy dojechać BTSem i skuterami.

Zgodnie z planem po skończonych zajęciach, poszłyśmy na stację BTS. Dojazd nie był skomplikowany. Wystarczyło przejechać zaledwie 4 stacje i byłyśmy prawie na miejscu.
Ostatnie 500 metrów trasy postanowiłyśmy pokonać na taxi skuterze, który bez problemu wziął nas obie i we trójkę wraz z kierowcą zawiózł na miejsce.
-Tu przecież nic nie ma – powiedziałam ze śmiechem do Sylwii.
-Nie wiem.. i co teraz?
-Zapytam naszego kierowcę, czy to faktycznie dobry adres… Kotot na kha, soi isip dziet ju naj?[1] – kierowcę pokazał palcem, że to tu gdzie aktualnie stoimy.
-OK, kop khun kha[2] – podziękowałam, chociaż, ani ja, ani Sylwia nie miałyśmy bladego pojęcia, gdzie mamy iść. Przed nami znajdował się typowy tajski market z  jedzeniem, a za nami płynął śmierdzący kanał ze ściekami.
-To może jakaś ściema z tą kliniką. Tylko po co rozdawali ulotki. Nie rozumiem – stwierdziła Sylwia.
-Ja też nie, ale może chociaż coś tu zjemy. Jestem strasznie głodna, a ty?
-Ja w sumie też, ale co najwyżej jakaś sałatkę, albo owoc.
-Znów dieta? No tak kliniki nie znalazłyśmy, to nie da się zrobić odsysania tłuszczu za 5 złotych.
-Ha ha, dokładnie i dlatego muszę się męczyć i jeść mniej, albo zrobić chodaka[3] wieczorem.
-O to może zrobimy dziś razem u ciebie na dachu?
-Spoko. Dobry plan.
-O matko patrz Sylwia!
-Co?
-To klinika Suai Mak!
Sylwia spojrzała na mnie, a ja na nią. Przetarłyśmy oczy ze zdziwienia. Przed nami w środku bazarowych straganów stała szara rudera z szyldem kliniki. Cały budynek był bardzo wąski, lecz z widocznym drugim i trzecim piętrem. Okna z pękniętymi szybami i huczącym wentylatorem od starej klimatyzacji. Przed wejściem, dosłownie metr od drzwi stała starsza kobieta i smażyła tłuste serdelki na patyku a la tajskie hot-dogi. Na wycieraczce pod samymi drzwiami kliniki leżał spasiony pies, którego cielsko swymi rozmiarami bardziej przypominało świnię niż kundla. Czy tak wygląda miejsce, które sprawi, że staniemy się piękniejsze?


Drzwi kliniki otworzyły się, a ze środka wyszła kobieta, która wyglądała, jakby konała… Kurczowo trzymała się ramienia swojej koleżanki. Wydawała się, być w pół przytomna. Miała na sobie różową koszulę z Hello Kitty[4]. Niestety grube zwierzę bardzo utrudniło im przejście. Musiały je jakoś ominąć, bo pies nawet jakby chciał wstać, to nie mógł.  Jego cienkie łapy nie były w stanie podnieść przerośniętego cielska. Jak się później okazało, ta kobieta była pacjentką, która zaczęła wybudzać się po operacji zmiany płci. Widać było jak bardzo cierpi. Tego dnia została poddana dwom procedurom – usunięciu członka i formowaniu pochwy, oraz wszczepieniu implantów sylikonowych. Mimo ogromnego bólu musiała już opuścić klinikę. Na jej miejsce czekała długa kolejka, a umowa wyraźnie informuje że pacjent po operacji jest zobowiązany opuścić klinikę w ciągu trzech godziny.


Weszłyśmy z Sylwią do recepcji, a za nami dym z hot-dogów. Powitał nas mocno wymalowany ladyboy, który wykonując niskie łaj[5], o mało nie zgubił swojej ogromnej kokardy z włosów.
-Seat please, my name Pandy kha [6]– powiedział i pokazał miejsce w poczekalni.

Klinika w środku przypominała wysypisko śmieci. Było tak bardzo brudno, że wszystko pokrywał dywan grubego kurzu, jakby nigdy tu nie sprzątano. Na ścianie odklejały się mocno pożółknięte stare plakaty i certyfikaty, opisujące sukcesy tego miejsca. Lekarstwa, przyrządy chirurgiczne, a nawet sylikonowe implanty do powiększania piersi spadały z jednego ze stołów. Co dziwne, nawet takie warunki nie zniechęcały klientów. W poczekalni było ze 20 osób. Chciałyśmy wyjść, ale nie mogłyśmy oderwać oczu, od tego co się tutaj dzieje. Zapomniałyśmy nawet, po co przyszłyśmy i jak się nazywamy... Zaczęłyśmy żyć historią znajdujących się tu ludzi. Przeżywałyśmy razem z nimi radość i ból, które tu dominowały.

            Nagle do kliniki weszła biała kobieta. Jej twarz wyglądała okropnie, a zarazem znajomo.
-Czy to Anette? – zapytała Sylwia.
-Czekaj, dzisiaj nie było jej w pracy, ale co się stało z jej twarzą?…
-Anette! To Ty? – zapytałam.
-Alicja, Sylwia? –powoli wydusiła Anette. – Ja nie mogę ruszać szczęką… Zobaczcie, co oni mi zrobili.
-Masz jakieś guzy na twarzy…, o co tu chodzi? Weź mój telefon i napisz nam. Będzie ci łatwiej wyjaśnić – powiedziałam do koleżanki i wyciągnęłam iPhone.
Anette zaczęła pisać, a łzy płynęły jej po policzkach. Po chwili podała mi telefon, a ja na głos odczytałam co napisała:

Nie było mnie dziś w pracy, bo zapisałam się tutaj na botoks. Zrobili mi zabieg.
Wszystko było ok. Wróciłam do domu. Byłam bardzo zmęczona, więc musiałam zasnąć, a kiedy się obudziłam moja twarz była cała zniekształcona. Wszystko przez tę jebaną ulotkę!
Błagam pomóżcie mi.

-O boże Annette, tak bardzo mi przykro, ale nie przejmuj zawołam tego lady boya z recepcji. To on tu był jak przyszłaś na zabieg?
Anette pokiwała twierdząco.
-Ok to zawołam go i za chwile wezwie lekarza. Nie martw się.
Szybko podbiegłam do recepcji i zawołałam Pandiego. Zaczęłam pośpiesznie wyjaśniać, że moja koleżanka potrzebuje pomocy i wskazałam gdzie siedzi.
Pandy słuchał mnie z nieco skwaszoną miną, po czym z przymrużonymi oczami powiedział:
-Can not ! Can not![7]
-Ale jak to? – zapytałam.   Przecież to wasza pacjentka. Była dziś rano. Musisz ją pamiętać!

Pandy podniósł na mnie głos, aż wreszcie zaczął krzyczeć – Can not! Can not! Po kilkunastu minutach walki, wrzasków i łez, kazał nam natychmiast opuścić klinikę twierdząc, że widzi Anette po raz pierwszy w życiu. Otworzyłyśmy drzwi kliniki, aby wyjść. Do środka wpadł dobrze nam znany zapach hot-dogów. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Pandy ze swoją kokardą, wita z uśmiechem nowych klientów.

***



[1] taj. Przepraszam, gdzie jest ulica dwudziesta dziewiąta?
[2] taj. OK, dziękuję.
[3] Zestaw ćwiczeń fitness
[4] Kot z bajki dla dzieci
[5] ukłon
[6] Proszę usiąść, mam na imię Pandy
[7] ang. Nie można!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sanktuarium Prawdy w Pattaya

Co w życiu jest naprawdę ważne?  Po co żyjemy i co nas ogranicza?  Czy to nie absurdalne, że gatunek ludzki, który jest w stanie polecieć w kosmos, tak naprawdę nie wie o sobie prawie nic? Niektórzy z nas nie mają pojęcia czym są emocje, jak działa mózg i gdzie znajduje się pasmo oriona. Każdego dnia nasza cywilizacja uczy się czegoś nowego. Czy nadejdzie dzień kiedy sami sobie stanie my się alfą i omegą? Czy nauka i filozofia odnajdzie uniwersalną prawdę i odpowiedzi na najprostsze  wydawałoby się dla ludzi pytania? Jeśli tak, to gdzie należy szukać prawdy o życiu i świecie? Prawdy, która już jest, istniej i dzieje się nam zwykłym śmiertelnikom na codzień.  Jednym z miejsc, gdzie to właśnie PRAWDA sama w sobie, jest religią i filozofią to wyjątkowa tajska świątynia.  Prasat Satchatham, o której mowa, jest kolebką i punktem spotkań wszelkich wyznań, filozofii czy wiary w siłę wyższą.  Nie brakuje zatem akcentów religijnych z każdego zakątka świata, w tym rz...

Masaż Tajski, czyli tradycyjna sztuka uzdrawiania, która jest praktykowana do dziś.

W tym poście oprócz samego artykułu, dołączam wywiad z Piotrem Druzgałą, ekspertem w dziedzinie fizjoterapii, jogi i masażu tajskiego. Piotr jest moim wieloletnim przyjacielem i autorem książki "Miedzy Jogą, a fizjoterapią".    Zobacz video 1 z wywiadem:  Masaż Tajski wywodzi się z dawnej medycyny oraz sztuki Wschodu. Dzięki ogromnej wiedzy na temat ludzkiego ciała i ducha, odpowiednio wykonywane ćwiczenia dają nie tylko wspaniałe ukojenie, ale również przynoszą ulgę wszelkim rodzajom bóli mięśniowych, migrenom, objawom astmy, stanom depresyjnym i lękowym, a także zaburzeniom snu. Zobacz video 2 z wywiadem:  Jak działa uzdrawianie? Poprzez masaż rozciąga się mięśnie i odblokowuje przepływ energii dając odprężenie dla zmęczonych kończyn oraz umysłu. Istnieje wiele rodzajów tajskiego masażu. Podział i rodzaje technik zostały uwzględnione nie tylko na odpowiednie wskazanie do leczenia, ale również...

Fenomenalny "Alcazar Show" z najpiekniejszymi transwestytami w Tajlandii.

O co chodzi z Alcazar show w Tajlandii?     "Alcazar show" to wspaniałe przedstawienie same w sobie i może się poszczycić mianem "tanecznego wydarzenia" na skale światową. W przedstawieniu biorą udział tylko i wyłącznie mężczyźni, transwestyci i transseksualiści nazwani - "he/she", "ladyboys", a w Tajlandii "Kathoey". Ale dlaczego warto się tam wybrać?   Po pierwsze dlatego, że opisuje ten kabaret na moim blogu ( taki żart 😉 ), po drugie jest to piękne widowisko w stylu "Broadway" ze wspaniala oprawa muzyczna, swiatlami i przede wszystkim przepieknymi artyskami. Cena przedsawienia : 700 THB / 85PLN zwykle miejsca oraz 1000THB / 120 PLN miejsca VIP. Osobiscie uwazam, ze kupienie miejsca drozszego nie jest konieczne (takie mialam), poniewaz niewiel rozni sie ono od zwykjlego. Jednak cena wyzsza czy nizsza jest warta wydania tej kwoty. Po trzecie cały spektakl jest przygotowane pod okiem / oczy...