Poruszając się ulicami Bangkoku można zaobserwować wiele rzeczy, które zaskakują, zachwycają, rozśmieszają i napewno nie są nudne. Zwykły spacer w sobotnie popołudnie może okazać się świetna przygoda.
Dlatego właśnie postanowiłam, ze po treningu nie wrócę do domu skuterem i dla odmiany przejdę się pieszo.
Wybór jak się okazało był trafny. Spacer sprawił mi wiele radości i choć odcinek 4 km można przejść w miarę szybko, mi zajął prawie 2 godziny.
Pogoda była cudowna. Słońce, błękitne niebo i orzeźwiajacy wiaterek. Na mojej drodze napotkałam wiele niespodzianek, które nie pozwoliły mi przejść obok nich obojętnie.
Zatrzymywałam się niemalże co kilka kroków, żeby zrobić zdjęcie. Nie wiem czy to pozytywny nastrój czy wpływ endorfin po wysiłku fizycznym spowodował, ze wszystko do około wydawało mi się nadzwyczajne. Tak wiele rzeczy, widoków i zjawisk przykuło moja uwagę. Błękitny drewniany dom na rzece, sprzedawcy na ulicy, lokalne stare sklepiki, stragany, zakłady fryzjerskie I mechaniczne pod gołym niebem, zwierzęta. Ludzie, ktorzy w weekend dorabiaja sobie jako "zywe stojaki na reklamy". Wszystko miało swoje miejsce choć na pozór wydawało się, że nic kompletnie do siebie nie pasuje. Jakby ktoś nagle z wielkiego worka wysypał to wszystko na ulice i tak sobie pozostawił.
Spacerując tak beztrosko przypomniałam sobie, ze Bangkok jest nadzwyczajnym miejscem. Łączy ze sobą przeszłość z przyszłością, smutek z radością, piękno z brzydota i pozostawia po sobie wiele kontrowersji.
Cieszę się, ze nawet taki zwykły spacer może nadal mnie oczarować i dać radość. Cieszę się, ze nie jestem jedna z tych osób co musza na wszystko narzekać i skarżyć się dookoła.
Komentarze
Prześlij komentarz