Prawdziwa historia kobiety, która wskrzesiła duszę dziecka i zamknęła ją... w lalce. Niektórych ludzi możemy nazwać wariatami czy dziwakami, jednak to właśnie oni wychylają sie przed pospolity szereg, po to, aby zmienić świat. - Czy na lepsze? Mówi się: - Uważaj o czym marzysz, bo marzenia sie spełniają!". Oczywiście można się z tym niezgadzać, jednak w Tajlandii nie ma rzeczy niemożliwych. - Do teraz tak uważam i nieustannie trzymam się zasady - Niemożliwe? Nie istnieje! - I dobrze! - Dzięki temu, wiem, że świat nie musi być systemowo poukładany, jednolity i przewidywalny. Są miejsca na Ziemi, które rządzą się swoimi własnymi regułami (lub ich brakiem) i nic nie wskazuje na to, że cokolwiek się zmieni. Przynajmniej jeszcze nie teraz... Ale! Dzięki temu można go (ten nasz świat) kosztować, doświadczać zmysłami, a nie koniecznie logiką. Na dowód tego, podzielę się z Wami drodzy czytelnicy, historią pewnej tajskiej kobiety. Zwykłej, gosposi w średnim w...
2012 r. Alicja stawia wszystko na jedną kartę, kupuje bilet w jedną stronę do Bangkoku i opuszcza swoją ukochaną Polskę. Daje sobie trzy miesiące na rozwikłanie swojej egzystencjalnej zagadki i odnalezienie w Azji odpowiedzi. Ostatecznie została w Tajlandii 5 lat. 2017 roku, bezpośrednio z Tajlandii rusza do Meksyku, a to za sprawą głosu serca. Z duszą na ramieniu rozpoczyna kolejny zadziwiający etap życia. Nowe doświadczenia, wiedza i odmiana pochłaniają Alicję na kolejne 7 lat...