Hej, co dobrego u Was słychać? :) Ja ostatnio duuużo podróżowałam szukając licznych przygód, ciekawych nowinek, barwnej fabuły i ogromnej frajdy. Wszystko po to, aby przeżyć i poddać się zniewalającemu szokowi kulturowemu. Udało mi się zwiedzić kilka pięknych miejsc i zachłysnąć z wrażenia cudownymi krainami oraz dziełami matki natury. Było bosko... :) Pamiętacie jak w pierwszym poście pisałam o książce, którą czytam? Już wtedy strasznie pozazdrościłam Martynie Wojciechowskiej jej wypraw po Tajlandii. Postanowiłam nie pozostać w cieniu. Przywdziałam podróżnicze ciuszki i ruszyłam jej śladami. Mimo, iż jestem na miejscu, niełatwą rzeczą jest odnaleźć wszystkie te magiczne miejsca. Moim marzeniem było poznać kobiety o długich szyjach, nazywanych również "kobietami żyrafami". Zdjęcia z ich wioski, które oglądałam wydały mi się niezwykłe i zapragnęłam się do nich wybrać i poznać osobiście. Jak Martyna może, to i Alicji się uda! :) A co?...
2012 r. Alicja stawia wszystko na jedną kartę, kupuje bilet w jedną stronę do Bangkoku i opuszcza swoją ukochaną Polskę. Daje sobie trzy miesiące na rozwikłanie swojej egzystencjalnej zagadki i odnalezienie w Azji odpowiedzi. Ostatecznie została w Tajlandii 5 lat. 2017 roku, bezpośrednio z Tajlandii rusza do Meksyku, a to za sprawą głosu serca. Z duszą na ramieniu rozpoczyna kolejny zadziwiający etap życia. Nowe doświadczenia, wiedza i odmiana pochłaniają Alicję na kolejne 7 lat...